Dużo zmian zaszło we mnie samej przez ten czas. Przede wszystkim nabrałam jeszcze więcej dystansu (chociaż były sytuacje doprowadzające do gwałtownego migotania przedsionków, w ostatecznym rozrachunku w ogóle tych nerwów niewarte; jak zwykle). Poza tym odkryłam, że z długimi włosami można coś robić, znowu zmieniłam kolor (chociaż nadal mam ambiwalentne uczucia, rudy pasował do mojego charakteru, i nie chodzi tu o te tandetne stereotypy o złośliwości), wyleczyłam paznokcie, troszkę się opaliłam, uczę się opanowywać ataki złego humoru oraz mówić jasno o tym, czego chcę i co jest nie tak. Odreagowałam psychicznie po szkole (a może i całych sześciu latach) i zamknęłam ten etap kategorycznie, pokładając wielką nadzieję w studiach i swoim otwierającym się powoli na ludzi charakterze.
Obecnie mój czas zaprzątają dylematy co do pakowania się, zarządzam wszystkim i organizuję, boleję nad angielskim, zapewniam, że jeszcze kiedyś wrócę, a więc spełnia się to, czego chciałam od tak dawna - wyprowadzam się i zaczynam swoje własne życie od nowa, tym razem bogatsza o pewne spostrzeżenia co do przyjaźni, zazdrości i wrodzonej wredoty. Wierzę, że będzie lepiej, w końcu będę mieszkać nad morzem, nauczę się perfekcyjnie języka(ów) i akcentu, no i mają tam Primark.
Trochę odświeżyłam szablon, żeby pocieszyć trochę oko nowościami. Ostatnio otacza mnie dużo nowości i szykuje się sporo kolejnych, co bardzo podoba mi się po wakacyjnym marazmie.
To jest fenomen, miesiąc u dziadków i nawet ja się roztyłam.
Mam ochotę poopowiadać o Turcji, ale ciężko streścić tę najdziwniejszą wycieczkę, w jakiej brałam udział. Nie wiedziałabym nawet, od czego zacząć.
♫♫♪ Selah Sue - This World