5.30.2010

So we seat on the springs till the mug goes dry

Czuję się trochę nierealnie, jutro jest czerwiec, za 80 dni zaczyna się bardzo fajny wyjazd, za rok o tej porze będę się denerwować przed studiami, i ogólnie będzie teraz świetny czas, nie chodzi tylko o moją porę roku, chociaż też, ale ogólnie o to, że wreszcie coś się dzieje, wreszcie życie nabiera jakiegoś tempa, wreszcie będę wypełniać swoje plany i się realizować, wierzę, że nie będzie już czasu na nużącą monotonię.

Ktoś: Blender is super-easy if you know Gimp.
M: ...

♫♫♪ Arctic Monkeys - Pretty Visitors

5.27.2010

In this forgotten space race under my control

Zanosi się na dzień z herbatą, depresyjną muzyką i nadmierną ilością myślenia. Podobno lubię się martwić, ale wolałabym jednak uniknąć czegoś takiego.

Nie powinno się zdradzać swoich słabości, w ogóle nie chciałam o tym pisać, ale nie mam co z tym zrobić, wypływa ze mnie i duszę się tym. Nienawidzę być niedoceniana, kiedy ktoś nie zauważa, jak bardzo się staram, uogólniając do jakiejś reszty. Nienawidzę być ignorowana, niewysłuchiwana, pomijana, zapominana. Nienawidzę tego, że od września z dzikim, chorym wręcz zapałem poświęcam praktycznie cały swój czas na szkołę, wiedząc, że pół godziny spędzone nad WOKiem czy chemią poprawi mi oceny, chociaż nie będę potrzebowała tych informacji w przyszłym życiu, ale jedyne, na czym mogę się wybić, to właśnie te chore oceny, i tak siedzę, nierzadko do późnej nocy, uczę się, zwykle wychodzi, czasami nie, a potem ciągle słyszę, że się nie uczymy, olewamy, nic nie robimy, co mnie nie zniechęca, ale niesamowicie irytuje. Nienawidzę spać mniej niż 7 godzin, od dawna funkcjonuję na mniej niż 6, robię wszystko, bo nie potrafię olać nawet prezentacji z polskiego, a i tak wbija się mnie w masę. Nienawidzę widzieć braku ambicji u innych, planów pójścia na byle jakie studia, bo wszyscy idą, a zainteresowań nie mam i tak, poza imprezami, olewania wszystkiego, nieprzychodzenia na większość lekcji, a potem wykłócania się oceny, lizania butów nauczycielom od maja wzwyż, byle tylko wyjść na porządną średnią, strachu przed dorosłością i tym samym odpowiedzialnością, niezależnością i trudniejszą pracą, ciągłego wspominania, jak to kiedyś było pięknie, cudownie i wspaniale, a teraz tragedia, umrzemy, dwa sprawdziany, ciężki tydzień, a przede wszystkim nienawidzę głupoty, cholernej tępoty, na którą natykam się codziennie i niby się śmieję, ale mam ochotę rozpłakać, ze złości, jak zwykle.
Nienawidzę się żalić publicznie, to jest żałosne, robić z tego bloga śmietnik jakichś chorych wyznań emocjonalnej nastolatki, ale tym razem jest mi to najwyraźniej potrzebne, i zaraz pójdę znowu do nauki, żeby coś w życiu osiągnąć. Może i jestem idealistką, ale wierzę w to. I tak, jestem świadoma tego, że jestem uważana za no-life'a (i osobę pieklącą się bezpodstawnie, przy okazji), cóż, po prostu dbam o swoją prywatność i piszę o rzeczach, o których większość już wie, a nie rozgrzebuję spraw osobistych. Zresztą niedawno zorientowałam się, że już dawno wyrosłam z chęci podobania się innym. Całe szczęście.

I wyłączam nie dlatego, że boję się opinii ludzi czytających to. Jeśli chcesz, to i tak uda ci się z nią do mnie dotrzeć. Po prostu dzisiaj nie mam ochoty jej znać.

Btw, jak tak przeglądam tego bloga, to naprawdę przychodzę tu już tylko po to, żeby się pożalić. Żałosne.

♫♫♪ Muse - Hyper Music

5.25.2010

She will love you like a fly will never love you, again

Szlag by to trafił. Było ok, jak ogłoszono tylko Klaxonsów. Z żalem odmówiłam jazdy 600 km na jeden zespół. Potem wsłuchałam się w Massive Attack, ale wątpię, żeby przywieźli ze sobą Hope Sandoval, więc w zasadzie nie ma po co tam iść. Ale Dead Weather? Źle mi z tym.

Źle mi też z tym, że kolejne zajęcia basenowe za 3 miesiące, a pójście samemu nigdy nie jest tym samym co wykonywanie poleceń Pana Trenera. Mimo to przygotowałam krótką listę postanowień na ten czas.
* jeździć na normalny pływacki basen, co najmniej 3 razy w czerwcu
* wreszcie nauczyć się pływać kraulem
* nadal pracować z uporem maniaka i świadomością bolących mięśni na żebrach nad delfinem, bo naprawdę ładnie rzeźbi sylwetkę.
Poza tym dzisiejszy żart, ktokolwiek na niego wpadł (a jestem prawie pewna, że inspirował się kolonijną zieloną nocą), z wylewaniem kosmetyków, mieszaniem ubrań i rozsypaniem zawartości mojej kosmetyczki na podłodze, nie był do końca zabawny. Nie cierpię grzebania w moich rzeczach.

Deszcz rozmoczył mi głowę i najwyraźniej rozpuszcza mózg. Nie widzę innego powodu dla pierdół, jakie ostatnio robię. Podobno taka racjonalna ze mnie osoba.

A teraz projekt durnej wycieczki. Całość kosztów będzie równa karnetowi na Coke'a i czuję to okropne marnotrawstwo pieniędzy. Ech.
I tak, nie jestem zsocjalizowana, uspołeczniona, towarzyska i przebojowa.

+ pozdrawiam rośliny strączkowe

♫♫♪ Massive Attack - Paradise Circus

5.16.2010

And I cannot say that I was not warned or was misled

Jakby na to nie patrzeć, to powinnam dalej robić prezentację z polskiego. Zamiast tego siedzę, grzebię w zdjęciach, i, co gorsza, od samego rana śpiewam każdą piosenkę, jaką włączy mi iTunes. Szlaag.
No i dołuję się czekającą mnie wyprawą do sklepu po obiad, nawet jeśli mam do niego jakieś 100 m. Gdzieś mam taki maj. :/

♫♫♪ Bloc Party - Talons

5.11.2010

You're to blame for all the life you're losing

W tym momencie pragnę pozdrowić panią S. (już nie wiem, kto czyta te blogi, naprawdę) za umilenie i tak już mało atrakcyjnego wieczoru wymyślaniem pierdół. Wszystkie te książki, które MUSZĘ czytać, byłyby na pewno ciekawe i zmuszające do refleksji bez topora wiszącego mi nad głową. Oh well, oh well, oh well, jak powiedziałby Jack.

Wyjazd do Wrocławia udany. Z warsztatów wiele wyniosłam, nieco ujarzmiłam wreszcie lampę błyskową, chociaż i tak potrzeba mi jeszcze wiele nauki, trochę pożartowałam, miałam minimum czasu na pokręcenie się po mieście - które jest o wiele ciekawsze niż Kraków, i sami wrocławianie są mniej nadęci, spotkałam sporo ludzi i pojeździłam pociągami. Wnioski są trzy:
  1. Warto jechać trochę dalej i zobaczyć coś nowego, a do Wrocławia na pewno jeszcze wrócę
  2. Najlepiej dogaduję się z ludźmi, których nie widzę na co dzień, a najpłynniejsza komunikacja jest z takimi, których najprawdopodobniej nie zobaczę już nigdy więcej
  3. Ludzie mają do opowiedzenia wiele ciekawych historii, jeśli tylko umie się i chce ich słuchać, a to akurat potrafię.
Mam jeszcze kilka kołaczących mi się po głowie od jakiegoś czasu myśli, które być może warto uwiecznić.
Dobrze, że moja psychika jest już na tyle silna, że nie potrzebuję dowartościowywania się.
Mam absolutnie dosyć ludzi, niestety. A przynajmniej tych 'codziennych'.
Wreszcie coś porządnego do pisania na francuskim.
Trzy miesiące do powrotu z Jordanii, trzy miesiące i 10 dni do Muse. Boże, ale ja się nakręcam na to.
Słuchanie o uczelniach napawa mnie znowu obrzydzeniem. Najprościej byłoby zdecydować się i dopiero obrzydzać, no ale.
Chciałabym wreszcie przestać słuchać, co powinnam, co muszę, co wypadałoby, co byłoby dobrze.

♫♫♪ Muse - The Smallprint

5.05.2010

Happiness hit her like a train in the track

Jeśli istniałaby konkurencja 'wycie do piosenek Florence' i nie bałabym się śpiewać publicznie, to jestem pewna, że zajęłabym pierwsze miejsce, oczywiście z subiektywnego punktu widzenia. Póki co ćwiczę dykcję, a sąsiedzi pewnie niedługo będą mieli mnie dosyć.

Postanowiłam żyć czekaniem krótkoterminowym, tak więc obecnie czekam na sobotę i mój podbój Wrocławia. x) Chociaż i tak powinnam już iść w końcu na te szczepienia, ale wolę wykorzystać do tego dzień szkolny.

Chyba moja chęć do zrobienia czegoś głupiego, a może bardziej niespodziewanego i zaskakującego, była na tyle długo nieużywana, że teraz wybucha ze zdwojoną siłą, próbując zaważyć na mojej przyszłości.
Ale, w zasadzie, to czemu nie? Jak szaleć, to na całego!

Karmcie rybki.

ostatnio żyję k o m i x x a m i, co jest trochę straszne.


♫♫♪ Florence and the Machine - Dog Days Are Over

5.02.2010

Have you ever felt like you're being followed?

Jak będę duża, to zostanę ragewoman. Nadaję się imho.

Mam czasem wrażenie, że niektórych ludzi nigdy nie zrozumiem. Ale, z drugiej strony, chyba nie chcę.

Za 3 miesiące o tej porze będę spakowana i zestresowana jak przed olimpiadą z francuskiego. Nie mogę się doczekać ;]

♫♫♪ La Roux - Tigerlily