Straciłam gdzieś 2 godziny. Naprawdę. Zresztą, prawdę mówiąc, zaczęłam pisać tę notkę o 14.38, a zegarek pokazuje, że już 15.30. Boże, jak można tak marnować dzień wolny. ;/ Tym bardziej że jutro najprawdopodobniej już będę w szkole, a jest sprawdzian z matematyki. I chciałabym jakoś wykręcić się z konkursu z francuskiego. Nagle przestało mi się to podobać.
Po raz kolejny udowodniłam, że umiem nie pisać przez tydzień. Nie wiem, na co komu taki test, prawdę mówiąc.
W zasadzie to jest dużo rzeczy, na które mogłabym ponarzekać, ale mimo złego samopoczucia fizycznego nie mam ochoty. Dalej unoszę się we wczorajszej atmosferze (niestety, już tylko częściowo) i myślę sobie, że już nie liczę dni, bo teraz będzie to trudniejsze matematycznie. ^^
Jedynym rozwiązaniem wydaje się oddanie komputera Pawłowi, więc wszem i wobec oznajmiam, iż pełznę w kierunku geometrii analitycznej. Ha! *okrzyk zagrzewający do walki*
Pictures of the previous week (z dedykacją dla Izy!): [link] [link] [link] [link] [link] [link] +
klasyk♫ Muse - House of the Rising Sun