6.29.2009

Tell me the truth, is it love or just Paris?

/moim jedynym edytorem graficznym jest w tej chwili Paint, stąd powalająca jakość.

Ech.

(...) Co więcej, oświadczył, że, o ile wie, noga człowieka nigdy nie stanęła na szczycie Góry McCabe'a.
- Nie wygląda na zbyt trudną do zdobycia. (...) Jest może święta czy coś takiego? - spytałem.
- Może kiedyś była. W każdym razie nie od czasu Bokonona.
- Więc dlaczego nikt tam nie wszedł?
- Widocznie nikt nie miał ochoty.
K. Vonnegut 'Kocia kołyska'


♫ Ladyhawke - Paris Is Burning

6.28.2009

We're plastic but we still have fun!

Gdyby nie to, że dużo ludzi płoszy się, kiedy wpadam w amok opowiadania o markach lustrzanek, nietrwałości korpusów, wolnym autofokusie, podglądzie na żywo, stronach z testami i różnych takich rzeczach, mogłabym pracować jako doradca personalny przy wyborze aparatu.
A jeśli chodzi o strony, to znalazłam coś cudownego. Przy okazji wygrzebałam parę magicznych zdjęć z bardzo ciekawego obiektywu.

Lubię, kiedy na moich oczach tworzy się historia. To strasznie fajne, dosyć specyficzne uczucie jest trudne do opisania, coś jakby ciekawość i duma jednocześnie. Te wszystkie bardzo ważne i nieco mniej istotne wydarzenia mam na co dzień, a kiedyś będę mogła o tym przeczytać tak jak teraz czytam o przeszłości typu 100 lat temu. A może ktoś pozazdrości mi życia w czasach, kiedy da się prześledzić swoje drzewo genealogiczne do kilkunastu pokoleń wstecz za pomocą potarcia patyczkiem wewnętrznej strony policzka, ludzie kupują lustrzanki, żeby robić zdjęcia krewnym przy okazji jakiejś imprezy rodzinnej, dzięki zjedzeniu kilku jabłek ma się we krwi parę promili, istnieje wyjątkowo rozwinięta populacja emo, a trzynastolatka z piętnastolatkiem zakładają rodzinę? Dla mnie to wszystko jest wybitnie interesujące. Ale nie ukrywam, że mam słabość do historii szeroko pojętej. Nie ma to nic wspólnego z datami, bo ich uczyć się nigdy nie umiałam.

2:13 Ciekawe, czy obudzę dziadków Thrillerem.

2:30 A jednak nie wstali.

2:47 Paparazzi raz ostatni i idę.

2:58 Już wyłączam.

3:00 Za 6 godzin odłączam telefon.

3:01 Samo włączyło się jeszcze raz!

3:04 Chyba się trochę zasiedziałam.

3:07 Nie chce mi się spać.

♫ Lady GaGa - Paparazzi

6.26.2009

there's nothing else i can say

Nauczka na przyszłość jest taka, że choćbym miała się zesrać wyjazdami, trzeba zaplanować całe dwa pieprzone miesiące.

Dwa lata. Nieco ponad 730 dni.

6.25.2009

Don't try to save yourself, the circle is complete

Coś czuję, że dzisiaj zasnę tak szybko jak nigdy.



- Tak, i mówił, że pewnego dnia nauka odkryje podstawową tajemnicę życia - wtrącił barman. Podrapał się w głowę i zmarszczył czoło. - Bodajże przedwczoraj czytałem w gazecie, że już ją odkryli.
- Musiałem to przeoczyć - mruknąłem.
- Czytałam o tym - powiedziała Sandra. - Jakieś dwa dni temu.
- Zgadza się - powiedział barman.
- I na czym polega ta tajemnica życia? - spytałem.
- Zapomniałam - powiedziała Sandra.
K. Vonnegut 'Kocia kołyska'

♫ Pendulum - Hold Your Color

6.24.2009

Will we ever learn that we're always God's children and gods never made moral decisions

Sprzątając dziś rano w kuchni, doszłam do przykrego wniosku, że nie umiem podejmować dobrych decyzji. Nie kieruję się przy tym ani intuicją, ani zdrowym rozsądkiem, ani w ogóle niczym szczególnym. Nagle okazuje się, że zdążyłam już się co do czegoś zadeklarować czy coś komuś obiecać, a wcale nie jestem do swojej decyzji przekonana. Wolę jednak unieść się honorem niż szybko zmienić to, co zdążyłam już zrobić. Potem, kiedy przez chwilę wyjdę ze swojego świata nieomylności, okazuje się, że znowu zrobiłam coś, czego tak naprawdę od początku żałuję.
Oczywiście nie oznacza to, że wszystkie moje decyzje są złe, bo z niektórych jestem zadowolona. Ale z przeważającej większości niezbyt.

♫ Faith No More - New Beginnings

A friend in needs a friend indeed

Choćbym nawet bardzo chciała, nie umiem wywołać u siebie złości, łez czy czegoś podobnego. Nie zamierzam kłócić się, prosić o coś czy szantażować. Zupełnie już na to zobojętniałam. Nie wiem, czy nie jest to gorsze od buntu, jaki zaprezentowałabym jeszcze jakiś czas temu. Teraz absolutnie nic mnie to nie obchodzi.
Nic a nic.

♫ Placebo - Pure Morning

6.23.2009

I need a change of skin

Kolejny bardzo miły dzień, przynajmniej do 19. Za mną już 1/3 prawdziwych wakacji. Potem tylko 53 dni.
Jeszcze dwa lata.

♫ Placebo - Kittly Litter

6.22.2009

Give me sunlight, the good medicine

To zdjęcie jest z końca trzeciej klasy gimnazjum. Też się trochę zdziwiłam.

Pierwszy dzień lata! Ta pora roku zawsze czymś mnie zaskakuje.

Pakując zawartość pokoju Pawła do kartonów, poza naszymi starymi zdjęciami (naprawdę byłam kiedyś okropnie chuda), chusteczkami (14 paczek tylko w biurku; a podobno to kobiety zawsze mają ich za dużo) i rozmaitymi ofertami z salonów samochodowych (najstarsza z 2001 roku, miał wtedy 4 lata; cóż, widocznie niektórzy wcześnie odkrywają swoje zainteresowania), znalazłam też parę egzemplarzy 'Małego Gościa Niedzielnego'. Sama też kiedyś to kupowałam oO' Poniżej parę listów do redakcji.

Koleżanki z mojej klasy malują się i stroją. Mamy dopiero 12 lat! - Tolcia

W mojej klasie są bestie, nie koleżanki! Znają mnie tylko wtedy, gdy mam coś słodkiego. Znalazłam jedną koleżankę poza klasą. W mojej klasie liczy się tylko wygląd! - Samotna

Czy człowiek, który ma tatuaż i kolczyk w nosie, jest na marginesie społecznym i nie potrafi się zachować? - Ciekawy

Odprowadziłem dziewczynę do domu. Ale brakowało mi tematów do rozmowy, co jest dla mnie wykańczające! Nie jestem tak wygadany jak moi koledzy. Tak bym chciał podejść i pogadać. - Zauroczony Licealista

Gdy umawiam się z kimś na pizzę, mama mówi, że jestem za młoda. Ale w to samo miejsce wysyła mnie na zakupy, bo "jestem już duża". Nie puka wchodząc do mojego pokoju. Wtrąca się, ale nie ma jej, kiedy jej potrzebuję. - Nastolatka


♫ Late of the Pier - Broken

6.21.2009

I don't believe that anybody feels the way I do about you now

Nie umiem opanować autofokusa w 50tce, a manualny... No cóż, nie zawsze wychodzi.

Fajnie jest siedzieć i czekać na egzamin, słuchając What's the Story Morning Glory? i gadając o najróżniejszych pierdołach. W końcu przecież w pół godziny nic już nie da się zrobić, a czas umilić sobie zawsze warto. :)

Z tego, co przez ostatnie dni doczytałam, najlepiej byłoby jechać w nocy z 30 czerwca na 1 lipca. Znaczy się nie zamierzam przemycać na teren pola kartonów wódki, ale być pełny dzień wcześniej jest podobno najwygodniej. Sama nieco martwię się o to, że pora, o której tam będziemy, jest nieco za późna, i wpuszczanie na pole będzie już zamknięte. Cóż, za rok trzeba będzie to dopracować.

♫ Oasis - Wonderwall

But with every chance to set himself on fire he just ends up doing the same thing

71.

Już mam dosyć, osłabiają mnie, nie mam siły się z nimi kłócić, słuchać tego wszystkiego, użerać się, być rozstawianą po kątach, słyszeć jakichś tragicznych tekstów, jeździć co tydzień do Zawiercia, uśmiechać się do wszystkich, znosić dobrych rad i bardzo zabawnych komentarzy, na siłę się socjalizować, w ogóle tu być.

71.

Ale mam jedną myśl, która dodaje mi siły. Parę lat temu była to perspektywa tak odległa, że praktycznie nierealna, ale teraz staje się coraz bardziej rzeczywista. Zostały jeszcze dwa lata. Kiedy sobie o tym przypominam, jestem w stanie znieść praktycznie wszystko. Za dwa lata już będę daleko stąd. To daje mi siłę.

71.

♫ The White Stripes - Little Cream Soda

6.20.2009

There's gonna be an accident

Nie wiem niestety, jak to zdjęcie wygląda na normalnym monitorze, więc pewnie jest lekko niedokontrastowane i prawie na pewno w paru miejscach za ciemne. Nie mam tu też Photoshopa, żeby chociaż spróbować coś zrobić (i wygląda na to, że będę z powrotem musiała przyzwyczaić się do wrzucania zdjęć prosto z aparatu, bo w tym próchnie raczej nie uda mi się nic zainstalować, a tu jest zbyt wolny internet; myślę jednak, że jakoś to przeżyję). Cóż, trudno. I tak mi to nie przeszkodziło :P

Jestem nieoszlifowanym diamentem anglistyki, talentem wręcz zachwycam, a moje speakingi powalają na kolana erudycją i błyskotliwością. Autografy jak tylko wrócę.
Cóż.

Czuję się trochę nieswojo. Nie wiem, co mam z tym zrobić.

72 dni.

♫ Placebo - Infra-Red

6.19.2009

I want to see all of the things that we've already seen

I tym oto sposobem ja, ja i ja mamy po raz kolejny niesprawny komputer. Ale na szczęście tym razem jest to tylko jeden z komputerów.

Męczy mnie ta Noc Kina. Co prawda długo bym tam dzisiaj nie wysiedziała, ale i tak się tym trochę gryzę. Ech.
Ale, jakby na to nie patrzeć, do 1 lipca już niedaleko.

♫ Arctic Monkeys - The View from the Afternoon

6.17.2009

You can only take what you can carry

Pochlebia mi, że całkowicie obojętnie potrafię już przetrwać całą tyradę pt. 'nie-rozumiem-cię-znowu-wydziwiasz-co-to-jest-za-kłopot-dwa-dni-jesteś-niewdzięczna-dajemy-ci-z-ojcem-tyle-swobody-jakiej-nie-ma-nikt-inny-w-twoim-wieku'. Bez normalnego jeszcze jakiś czas temu ataku wściekłości, złośliwych komentarzy i mówienia tego, o czym naprawdę myślę. To dobra metoda.

Nie widzę tego, że pojutrze o tej porze będą już całkowite, prawomocne i legalne wakacje.

Iza
2009-06-15 22:49:26
wiecie co, ja muszę iść
2009-06-15 22:49:30
bo za głośno smarkam
2009-06-15 22:49:39
i przeszkadzam porządnym ludziom
Ja
2009-06-15 22:49:40
mnie nie przeszkadzasz

♫ Snow Patrol - If There's a Rocket Tie Me To It

6.16.2009

I'll show you the God who falls asleep on the job

Dzień zaczął się bólem brzucha, który początkowo wzięłam za stres, prawdopodobnie był jednak spowodowany głodem. Około pół godziny spędziłam pod gorącym prysznicem; wydało mi się to najlepszą rzeczą, jaką mogłam zrobić. Następnie zakupiliśmy bilet wraz z dopłatą do pociągu objętego dopłatą. Zaopatrzyłam się również w drugi bilet, do Katowic, czując na sobie zirytowane spojrzenie niemiłej pani z okienka.

Podróży w tamtą stronę nie zauważyłam. Aż do 8.30 robiłam porządek w torbie, której zawartość wyglądała po moich zabiegach podejrzanie syfiato, dokładnie tak jak przedtem.

Droga do Instytutu Fizyki zdała mi się niesamowicie długa. Po drodze podziwiałam wszystkie sklepy, do jakich planowałam wejść, zakładając, że uda mi się trafić tam z powrotem.
Pod salą 163 również zajęłam się porządkami w torbie. Nie przyniosły one szczególnych rezultatów. W międzyczasie odpisałam na 3 smsy pocieszające, nie dziękując. Nieco po 9 zostaliśmy wpuszczeni do naszego destination unknown. Zajęłam miejsce dokładnie naprzeciwko urządzenia, co do którego żartowałam 'zobaczycie, jeszcze okaże się, że będziemy z tego słuchać'. Słuchaliśmy.
Przejęłam się jedynie wypracowaniami. Z brudnopisu pierwszego musiałam wykreślić ok. 60%, żeby zmieścić się w limicie słów. Do drugiego musiałam doczepić bardzo naciągane zdania, żeby osiągnąć dolny pułap słów.

Kilkanaście minut przed końcem wyszłam, mając w głowie listę sklepów do odwiedzenia. Zostaliśmy zaprowadzeni przez panią pedagog (jestem pewna, że ta kobieta miała wśród przodków mysz) na ul. Warszawską 5. Przybyłam, zobaczyłam, oceniłam.

My: *wchodzimy do kamienicy* *cisza, dziwne milczenie*
Kusiol: Tu jest tak...
Ja: Tajemniczo i mrocznie?
Kusiol: Powiedziałabym, że obskurnie i brudno.

Doczepiłam się do Opana (lub, jak kto woli, ona doczepiła się do mnie) i poszłyśmy zwiedzać duże miasto. Odwiedziłyśmy dosyć sporo różnych miejsc, w tym niezwykle fotogeniczną kawiarnię.

*wchodzimy*
Ja: *łypiąc na cennik* Cóż, nie jest tu najtaniej.
Daria: Nie jest.
Ja: O rany, przecież właśnie zdaję DELFa! Wolno mi!

Do samego ustnego nie udało mi się wywołać u siebie przynajmniej lekkiego poddenerwowania, tego działającego mobilizująco. Lekko zaniepokojona brakiem zaniepokojenia odkryłam za to, że miesiąc temu wcale nie umiałam aż tak dobrze chodzić na obcasach, a po ok. 30 dniach przerwy niewiele się zmieniło. Nie zraziło mnie to jednak, dzięki temu przeczytałam prawie połowę 'Pachnidła', siedząc po powrocie z nogami w misce z lodowatą wodą.

Ok. 13.30 moje stopy bardzo boleśnie dawały o sobie znać. Dlatego postanowiłam odłączyć się od grupy, zmierzającej do kolejnego destination, i zostać gdzieś w centrum, żeby zbyt wiele się nie przemieszczać. Plan wypalił dosyć średnio, bo zafundowałam sobie tour po tych samych sklepach. Tym razem dało to jednak rezultat w postaci okularów. Spotkałam też Dagę.

Ja: Hej, Daga!
Daga: Co wy się tak wszyscy szlajacie po tych Katowicach?

Mimo że przeciętnie podobał mi się ten pomysł, musiałam jednak kiedyś wrócić do Alliance Francaise. Zjawiłam się tam ok. pół godziny za wcześnie, bo jeśli chodzi o chodzenie, to poddałam się. Spoczęłam gdzieś w kątku i słuchałam Opowieści. Lekko mnie zdenerwowały.
Kiedy wreszcie weszłam na przygotowanie, wybrałam masakrycznie, wręcz podejrzanie łatwe tematy. Wbrew swoim wcześniejszym obawom zrobiłam mnóstwo notatek. Potem zostałam zawołana do sali nr 3. Tam oczarowałam komisję. I dorzuciłam żart! Z pewnym bólem, chociaż może bardziej zdziwieniem, potwierdziłam kołaczącą mi się gdzieś w głowie tezę, że najłatwiej idą mi egzaminy ustne.

Wręcz niezdrowo radosna dokulałam się na przystanek tramwajowy. Pierwsza część threepartowego planu o kryptonimie 'Powrót' przebiegła prawie bez zarzutów. Wysiadłam tylko przystanek za wcześnie. Kiedy dreptałam na miejsce postoju autobusów, majestatycznie przejechały obok mnie trzy z czterech tych jadących do Zabrza. Z ulgą odkryłam, że kolejny mam za jedyne 10 min. Ten czas wykorzystałam na zrobienie porządku w torbie. Wreszcie z jeszcze większą ulgą wtoczyłam się do 23 i klapnęłam na najbliższe wolne siedzenie.
Droga trwała ok. 1,5 h. W jej trakcie zdążyłam przesłuchać najdłuższą playlistę, zrobić kilka krzyżówek, przesiąść się dwa razy, wypić butelkę wody, odkryć, że potargały mi się rajstopy, odebrać telefon od taty, wyjąć książkę, schować książkę, przejechać przez pół Górnego Śląska, odkryć różne dziwne trasy przez Rudę Śląską (jestem fanką pętli dookoła CH Plaza) i nie zdążyć na trzy autobusy. Po wjeździe do Zabrza towarzyszyła mi myśl 'Moje nogi, mój pęcherz, mój Boże'.
O 16.31 wyleciałam biegiem z autobusu na kolejny, odjeżdżający o 16.33.
Pierwszą rzeczą, jaką zrobiłam po wejściu do domu, było zdjęcie butów.

Ja: (...) I boję się, że to, że uważam, że dobrze mi poszło, zaważy na przyszłych egzaminach.
Mama: ?
Ja: No, nadmierna pewność siebie.
M: Nie bój się, tobie to nie grozi. Jestem tego pewna.

♫ Muse - Knights of Cydonia

6.14.2009

Cause I can see through you

Boże, nienawidzę siebie w stresie. Mało pocieszające jest tłukące mi się po głowie nasze ulubione Yo no tengo una esperanza. Boję się. Wtorku też się boję. Jutro wpadnę w histerię, a patrząc na środę i czwartek, w piątek będę miała kłopoty z normalnym funkcjonowaniem.
Dodatkowo chyba coś się nieźle spieprzyło. I to nie byle jakie coś.

Gdybym sprzedała teraz openerowy bilet, miałabym już dosyć sporo kieszonkowego na zimę!


♫ Klaxons - It's Not Over Yet

Break me in, teach us to cheat and to lie, cover up

Sama nie wierzyłam, że się uda, a jednak. 7 kg mniej. Taki miły akcent na początek dnia ^^

Ucieczka w naukę zawsze się sprawdzała, mam nadzieję, że tym razem też. Szkoda tylko, że to nigdy jeszcze nie pomogło w radzeniu sobie z problemami.

♫ Muse - Citizen Erased

6.12.2009

Kiss me, kiss me, life is way too short to scream and shout

Chyba lekko zamulam, ale średnio mi to przeszkadza.

Mam wrażenie, że naćpałam się 'Lifeboats', ale nie umiem tego wyłączyć. Zresztą mam wrażenie, że i tak będzie mi to potem grało w głowie.

BOO padło!

♫ Snow Patrol - Lifeboats

Wake up, dreaming only leads to more and more nightmares

Hold on, hold on, let me get the words out before I burst
There's no truth at all, poking at the giant eyes of ancient gods
Cool heads have failed, now it's time for me to have my turn
Kiss me, kiss me, life is way too short to scream and shout

Nie lubię dawać nie swoich obrazków, ale powyżej małe odstępstwo od reguły. Uważam, że Krisa Wilsona powinni poznać wszyscy.

Flashed up in my wildest dreams, the dark red blood streams, stretching out like vast cracked ice.
The veins of you, the veins of me, like great forest trees
Pushing through and on and in
Gliding like a satellite in the broken night
And when I wake you're there I'm saved
Your love is life piled tight and high set against the sky
That seems to balance on its own

W jednej z głupich babskich gazet, składającej się w większości z porad dotyczących sprzątania i gotowania, czytam artykuł o spełnionych marzeniach. Po raz kolejny odczuwam tę okropną rzecz: ciągle czegoś mi brakuje. Ciągle dążę do czegoś więcej, nie zadowala mnie to, co już mam. A przecież nie wymagam aż tak wiele. Chcę tylko wszystkiego, tak?
Gdyby ktoś spytał, nie umiałabym nawet sprecyzować, na co czekam i co chciałabym osiągnąć. Ale wątpię, żeby ktoś chciał spytać. Przecież jestem rozpieszczona i wybredna, o czym tu więcej mówić?

Sing out, sing out, the silence only eats us from the inside up
I meant no harm but I only get to say these words too late
Wake up, wake up, dreaming only leads to more and more nightmares
Snap out of it you said it in a way that showed you really cared.

Rano ni stąd, ni zowąd zaczęłam wspominać swoje podróże. Patrząc na siebie w lustrze niewidzącym wzrokiem, widziałam niekończące się pola kwitnących słoneczników na północy Bułgarii, biegnącą tuż nad brzegiem urwiska drogę w Kalabrii, gdzie za barierką, wiele metrów dalej, jest już tylko morze. Niewielkie wioski gdzieś u podnóża Karpat w Rumunii i węgierskie równiny, przecinane gdzieniegdzie kolorowymi domkami i reklamami w kompletnie niezrozumiałym języku. Dworzec w Katowicach w środku nocy, gdzie zaspaną, ale i podekscytowaną wrzucono mnie do pociągu do Wrocławia. Blady świt i chłód podczas oczekiwania na prom z Hvaru do Drvenika i wschód słońca nad Górami Dynarskimi. Przejazd przez opustoszałą Bratysławę w środku nocy. Dziką radość, jaką dało zobaczenie tabliczki z napisem 'Österreich Wilkommen', bo w końcu to jeszcze tylko Austria, a potem już Włochy. Alpy wyglądające z góry zupełnie jak obrazki na folii z Milki. Wędrówkę szlakiem gdzieś w Beskidach, gdzie momentami zdawaliśmy się być zupełnie sami. Niesamowite uczucie zatrzymywania się w coraz to nowych i nowych miejscach, a każde znajduje się jeszcze dalej, jeszcze bardziej na południe od poprzedniego, i w każdym jest coraz cieplej. Wykorzystanie przerwy na posiłek na położenie się na trawie, tak po prostu, i obserwowanie przemykających po niebie chmur.
Okropnie męczę się tak długą drogą, ale tak niesamowicie chciałabym przeżyć ją jeszcze raz.

Flashed up in my wildest dreams, the dark red blood streams, stretching out like vast cracked ice
The veins of you, the veins of me, like great forest trees
Pushing through and on and in
Gliding like a satellite in the broken night
And when I wake you're there I'm saved
Your love is life piled tight and high set against the sky
That seems to balance on its own

Poszłabym na koncert U2 tylko dla supportu.

Send your lifeboats out for me
Send your lifeboat out

♫ Snow Patrol - Lifeboats

6.11.2009

And please just stop talking, cause they won't find us if you do

Powoli zaczyna nużyć mnie ten dzień-nic, ale i tak uważam, że był/jest potrzebny. Czasem trzeba bezkarnie wyłączyć mózg. Liczę na to, że jutro będzie pracował lepiej.

Zaraz zamknę moich rodziców w osobnych klatkach. Wtedy przeprowadzę im lekcję poglądową pt. 'Jak idiotycznie dziecinne jest wyżywanie się z powodu gorszego nastroju i obrażanie na siebie'. Nie pamiętam już dokładnie, jak po paru dniach niepalenia zachowywała się mama, ale pamiętam, że wtedy obiecałam sobie nigdy w życiu nie tknąć żadnego papierosa. Teraz tylko umacniam się w tym postanowieniu. Co nie zmienia faktu, że dzięki tacie niedługo znajdę się na skraju załamania nerwowego, mimo że na razie w miarę to jakoś po mnie spływa.


♫ Arctic Monkeys - Riot Van

6.10.2009

6.09.2009

If it can be broke then it can be fixed

W zasadzie koniec szkoły, a ja marzę, żeby cofnąć czas, chociaż o pół roku. Patrzę na ludzi ekscytujących się dwoma miesiącami wolnego i zastanawiam się, co jest ze mną nie tak.
Zostało 10 dni.

Dziwię się ludziom, którzy narzekają na konieczność wracania o 22 czy o północy w weekendy. Sama momentami czuję się, jakbym została przyjęta do klasztoru jeszcze przed swoim narodzeniem.

♫ Bloc Party - Pioneers

6.08.2009

It's been minutes, it's been days, it's been all I will remember

Nie umiałam się wczoraj zdecydować, dlatego obie wersje. ^^"

Czuję, że z moim ciałem dzieje się coś dziwnego, i absolutnie mi się to nie podoba. Mam wrażenie, że tracę nad tym kontrolę. Być może przesadzam ze względu na moją wrodzoną hipochondrię - na pewno przesadzam - ale jestem dosyć zaniepokojona. Po tym, kiedy w 15 minut z dobrego, zmieniło mi się samopoczucie na tyle, że musiałam nie iść na hiszpański, co więcej, wcale mnie to nie zmartwiło (a zwykle histeryzuję, bo jestem na tym punkcie przewrażliwiona; w tym roku szkolnym opuściłam tylko 4 zajęcia - teraz już 5), zaczęłam nad tym bardzo intensywnie myśleć. Nic na razie nie wymyśliłam. Mama twierdzi, że to wszystko przez przemęczenie i intensywną naukę. Ale jakoś szczególnie w tym roku się nie uczyłam, nie czuję się też wyjątkowo przemęczona. Nie wiem, o co może chodzić, ale póki co jestem pod obserwacją i będę musiała się mocno postarać, żeby iść jutro do szkoły.

♫ Snow Patrol - Crack the Shutters

6.06.2009

Do me a favour and break my nose

Zdążyłam już zapomnieć, jak cudownie jest mieć krótkie, naprawdę krótkie włosy.

Tata po raz n-ty rzuca palenie. Mama pyta, czy też się tak zachowywała. Odpowiadam, że identycznie. Jest jej nieco głupio.

Przebolałam już Selectora. Cóż, w sumie to i tak było idiotyczne zmartwienie. Mam większe.

Nie chcę wakacji.

♫ Arctic Monkeys - Do Me a Favour

6.05.2009

I'll do my scientific best

Sprzątając w domu i wyławiając ryby z akwarium, które pękło dziś rano (kolejne w tym roku), widzę oczyma wyobraźni krakowskie Błonia i trafia mnie jasna cholera. Nie wierzę, że mimo wszystko nie udało się pojechać. Naprawdę nie wierzę.

♫ Crystal Castles - Magic Spells

6.04.2009

Can’t help but feel it’s coming from you

Jestem raczej zadowolona z openerowego timetable. Jestem bardzo niezadowolona, że nie siedzę właśnie jak na szpilkach, nie mogąc doczekać się Franzów. Jestem dosyć usatysfakcjonowana swoimi ocenami. Jestem absolutnie nieusatysfakcjonowana poziomem swojego angielskiego. Mam generalnie dobry humor, bo wakacje przynajmniej zaczną się dobrze. Mam trochę zły humor uświadamiając sobie, że tych fajnych wakacji jest tylko tydzień. Czuję się dobrze, bo nie padam na twarz o bardzo dziwnej porze. Czuję się źle, bo coś dziwnego dzieje się z moim organizmem i ani ja, ani mama nie wiemy, o co chodzi. Mam ochotę olać to wszystko i powiedzieć sobie, że przecież starałam się jak mogłam. Mam ochotę przejąć się o wiele bardziej, bo nie jest tak dobrze, jak mogłoby być. Czytam dalej książkę, mimo że popada w pewien nużący schemat. Czytam dalej książkę, bo jednak wciągnęła mnie ta historia. Czuję, że przyszedł czas na zmianę fryzury. Czuję, że ta obecna naprawdę mi pasuje. Mam ochotę iść jutro do szkoły, bo przez ponad dwa miesiące będzie mi tego wszystkiego brakowało. Mam ochotę nie iść jutro do szkoły, tak po prostu nie iść, nie buntując się przeciwko czemuś, ale odpuścić sobie chociaż jeden dzień tak naprawdę, nie podczas choroby. Chciałabym powiedzieć, że w tej notce widać moje rozdwojenie jaźni, a przecież wszelkie odmienności są modne. Chciałabym powiedzieć, że mimo wszystko wierzę, że wszystko jest ok i wszyscy w domu zdrowi.

S: Polecam film. Dzisiaj o 20:20 na TVP2. Od razu są dwa odcinki, ale powtórki... Zobaczycie, jak się walczy o swoje.

♫ Pendulum - Propane Nightmares

She said 'Are you alright?', I said I must be fine cause my heart's still beating

Mam nadzieję, że udało mi się przez ostatnie kilka dni trochę odespać. Dzisiaj w każdym razie o tak nieprzyzwoicie wczesnej porze kłaść się nie zamierzam, o.
Nawet wielowarstwowy syf, jaki zastałam po obudzeniu się o 7 (*___*) w kuchni, nie zepsuł mi nastroju. Czuję się wyspana i zadowolona.

Jak to możliwe, że zostały dwa tygodnie do końca szkoły?

♫ The White Stripes - Fell in Love with a Girl

6.02.2009

Too many mirrors in this house and I don't like to see myself like this

Przerost ambicji? Ależ to, monsieur, niedorzeczne.

- Jesteś chyba ostatnią osobą na świecie, która mówi jeszcze takie rzeczy kobietom - stwierdziła z uśmiechem, rozbawiona, spoglądając na mnie jak na jakiś dziwny okaz.
M. V. Llosa 'Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki'

♫ Bloc Party - Zephyrus

6.01.2009

Everything about you is so easy to love

Uczucie, kiedy przed tobą rozpościera się ściana szarych, praktycznie czarnych chmur, a w plecy niemiłosiernie pali słońce, jest niesamowite. Ale nie dane było mi zbyt długo się nim zachwycać, bo przyspieszyłam tempa, wracając do domu. W końcu, jak to mawiają, od deszczu kręcą się włosy.

Skąd się biorą stryjanki? Kim jest cioteczna babcia? Co robi zamążposzła? Na te i na pewno masę innych pytań będę musiała znaleźć odpowiedź za 45 min. Swoją drogą ciekawe jest, jak od stanu sobotniego lekkiego podekscytowania testem przeszłam do zaniepokojenia (wczoraj), a dzisiaj do czystej, niczym niezmąconej paniki (dzisiaj). Żeby to tylko coś dało.

Za oknem ktoś właśnie idzie ktoś chowający się przed deszczem pod parasolem ogrodowym. Nieco wyróżnia się z tłumu ludzi ze zwykłymi parasolkami.

Muszę poodpisywać na gadu, odpowiedzieć na dA, przygotować jakieś zdjęcia do wrzucania. Nie wiem, czemu nagle przestałam to robić, no ale cóż.

♫ Muse - Bliss