- Wychodzenie na stok po jednej godzinie snu jest fatalnym posunięciem (i nie ma to nic wspólnego z moimi idealnymi butami, które są piękne i wygodne; najwyższa pora, żeby ktoś fundował mi te droższe, bo to jednak nie jest kwestia nieumiejętności chodzenia na obcasach)
- Muzyka w radiu jest tak samo zła jak zawsze, a już ta kichowata 'piosenka' Rihanny nie zasługuje w ogóle na szczytne miano melodii (jak można takie coś nagrać, dopuścić do rozpowszechniania i słuchać?! Wbrew pozorom nie jestem aż tak wybredna i rzadko rzucam krytyką w taki sposób, ale to mnie razi dogłębnie i godzi w poczucie dobrego smaku.)
- Gatunek $n0\/\/b0@rdzI$t3k świetnie się trzyma, obklejony Burtonami od stóp do głów (podobno Polacy nie zarabiają wiele, kogo stać na ustrojenie się w ten sposób? Fascynuje mnie perspektywa kurtki za 1000 zł) i zdzierający ostatni śnieg ze stoku przy dumnej jeździe na piętach
- Wyszłam na przeziębieniu całkiem korzystnie finansowo (nienawidzę być zadłużona)
- Nigdy więcej lakierów z targu!!! Moje biedne paznokcie
- Pierwszy tydzień prze... to znaczy wypoczęłam od nauki, bo nie od czytania (co jest dziwne przy mojej awersji do książek w czasie pozaszkolnym) i najwyższa pora to zmienić (przeraża mnie widok Tracku, za chwilę matura)
- Zakupy nadal aktualne.
Odgórne zarządzenia: doleczyć się, uczyć się, nie przejmować się niektórymi ludźmi. I iść spać; co to za odpoczynek, kiedy znowu siedzi się do późna.
Przyzwyczajam się już do braku komentarzy. Człowiek bez Fejsbuczqa naprawdę nie istnieje, ale w sumie całkiem mu z tym dobrze, bo ma nadzieję na lepsze perspektywy w przyszłości.
Dobrze, że i tym razem to się jakoś rozwiązało; chociaż zawsze się udaje, to strach jest.
♫♫♪ Shakira - Loca