Malheureusement, nie umiem posługiwać się łączonymi klawiszami (xd), więc zdjęć z PB nie będzie. Przynajmniej nie teraz. Ale mam za to kfiatki! Prosto z moich notek na mbamboo.fbl.pl.
Panie Boże, chroń mnie od shipperów. Z kuzynami powinnam poradzić sobie sama.10 przykazań zostającego w Zabrzu na wakacje
1. Nie będziesz miał kąpielisk innych nad Leśne
2. Nie będziesz odwiedzał Forum nadaremno
3. Pamiętaj, aby lans był codziennie
4. Czcij autobusy miejskie i tramwaje miejskie
5. Nie narzekaj
6. Nie izoluj się
7. Wyrywaj
8. Nie mów zbyt miłych rzeczy o bliźnim twoim
9. Odwiedzaj często bloga bliźniego twego
10. I komentuj zawsze, kiedy nocia jest.
(i moja prywatna 11 - Nie opuszczaj żadnej z powtórek House'a :])
- Zobaczcie, jak on się odwróci, to mu widać żebra z tyłu!
- To jest kręgosłup.
(...)Przyniosłam też ulotkę o Open'erze. I wiecie, co wam powiem? Niezależnie od tego, jak astronomicznej sumy będą żądali za rok, jadę. Tyle mnie ominie ciekawych koncertów, że prawie jestem skłonna żałować, że jadę do Bułgarii.
Odbyłam dużo pouczających rozmów, porobiłam dużo zdjęć - a niektóre jestem w stanie nawet nazwać Zdjęciami, ale najpierw muszę im się poważnie przyjrzeć na komputerze, przetrwałam rodzinnego grilla, przesłuchałam pół pamięci iPoda, weszłam w rój owadów, pomogłam wypielić ogródek, posprzątałam w kuchni, wyłuszczyłam Jacusiowi moje zasady finansowe i plany na wrzesień, przeczytałam instrukcję, przetestowałam nieznane mi dotąd funkcje Olka, pogadałam z Lożą, zostałam dziwnie nazwana, zaliczyłam upadek z fotela, powzdychałam nad niektórymi, ponarzekałam na kanały muzyczne, obejrzalam 'Dzień Świra', porozwiązywałam sudoku, poczytałam książkę, przejrzałam fotoblogi 23456789 razy (jeśli wasze statystyki w ciągu nocy wzrosły o 50, to moja sprawa, często sprawdzam, czy nie aktualizujecie), zajrzałam na nieodwiedzane zwykle strony, napisałam dwa razy journal na dA, przeczytałam dwie strony cytatów o Howardzie Webbie, w ramach niejedzenia po 19 o 1 skończyłam dużą paczkę paluszków, o 2 nad ranem zaczęłam nucić 'Violent Pornography', budząc tym psa, przysłuchałam się zaczynającym już śpiewać ptakom, użyłam niezliczoną ilość czasowników na 'p' w jednym zdaniu i wreszcie je skończyłam. Po pewnej porze przestaje mi się chcieć spać; w połowie filmu miałam kryzys, ale aktualnie mnie nosi i szaleńczo klikam w klawisze tego megaszybkiego laptopa. Zaraz zacznę chyba biegać, bo nie mam już się czym zająć oO
Potem sąsiedzi edukowali się muzycznie: słuchaliśmy razem The White Stripes. Pies wystraszył się, kiedy śpiewałam 'Conqest'.
Jakie piękne są poranki na Koperniku... Otwierasz rano okno i oprócz śpiewu ptaków słyszysz 'Ja ci kur** zaj**** ty chu**!
- No... to, co całuje ksiądz na mszy.
- Ministrant?
Tata zajmuje się aktualnie nauczaniem Pawła. Brat dowiedział się, że wcale nie musi się bać latania samolotem, przecież nic nie powinno się stać, 'a przecież pamiętasz, jak w zeszłym tygodniu samolot tej samej linii musiał krążyć nad lotniskiem przez godzinę, bo były złe warunki do lądowania', a poza tym 'turbulencje wcale nie są takie nieprzyjemne, a nwet jakby, szybko mijają' i 'nie bój się, 3 godziny miną jak z bicza strzelił!'. Paweł przybiera intrygujący zielono-szary kolor.
W dniu dzisiejszym zakończyło się nerwowe oczekiwanie na wyniki próbnych testów. Większość z nas, poniekąd uradowana zbliżającym się końcem stresów, z niemalże ulgą dowiedziała się, jaką ilość punktów udało im się zdobyć. Część klasy nie była jednak uradowana rezultatem czterogodzinnych mąk i już zapowiedziała, iż planują sumiennie i roztropnie zaplanować powtórki do własciwego egzaminu gimnazjalnego. Reszta dnia szkolnego nie była aż tak emocjonująca, upłynęła bowiem na przepisywaniu pracy domowej z języka francuskiego w rytmie intrygujących utworów muzycznych serwowanych przez radiowęzeł. Jednakże w myśl starego chińskiego przysłowia - "wszystko, co dobre, szybko się kończy" - nauczycielce tego uroczego języka szybko udało się zwrócić na siebie nasze wylękniałe spojrzenia, gdy nonszalancko poinformowała nas o czekającym wszystkich uczniów trzeciej klasy gimazjum "B" próbnym sprawdzianie umiejętności lingwistycznych z tegoż języka. Na szczęście punktualnie o godzinie 12.30 udało nam się bez większych obrażeń cielesnych opuścić ten nędzny przybytek i powędrować w stronę domów, gdzie okazało się, że nie dane nam będzie nacieszyć się słonecznym, niemalże wiosennym wczesnym popołudniem, albowiem siła wyższa zmusza wszystkich do nauki chemii. Rzucając rozpaczliwe spojrzenia za okna swoich pokoi, uczniowie musieli rozpocząć powtarzanie równań reakcji estryfikacji, jednak nawet one nie mogły ukoić bólu po stracie cudownie zapowiadających się spacerów i innych rozmaitych wyjść. Po raz kolejny na własnej skórze mogliśmy przekonać się, że legendarne miłosierdzie pani profesor R. nie przenosi się wraz z nią z domu dziecka w Gierałtowicach... Aczkolwiek w naszych dosyć znacznie napiętych terminarzach nie sposób znaleźć wpisu informującego o kolejnych sprawdzianach w czwartek, co pozwala przypuszczać, iż 28 lutego upłynie już w nieco przyjemniejszej atomosferze.
... Ta-dam?
♫ O.N.A. - Kiedy powiem sobie dość