Zdjęcie generalnie bez przekazu, bo i ja szczególnego przekazu ze sobą nie przynoszę.
Dalej jestem na siebie trochę zła. Od pół godziny się pakuję, a nadal nie mam w torbie nic szczególnego. Nie przeszkadza mi to w myśleniu, że na pewno czegoś zapomniałam, i co to tym razem, do cholery, jest. Chciałabym już iść spać. Irytuje mnie dzisiaj muzyka, jaką wybiera mi iTunes. Nie jestem psychicznie gotowa na rodzinny zlot czarownic. Zastanawia mnie, czemu ostatnio nie robię absolutnie nic kreatywnego poza wycinaniem ciekawych zdjęć z
Elle (czy to jest kreatywne zajęcie?). Chyba mam coś do nadrobienia przez święta? Cóż, czuję, że oceny będę mieć tak bardzo z dupy, jak bardzo z dupy jest moje podejście. Ale zbiór zadań z matematyki wezmę. I wydrukuję streszczenie 'Potopu'. Nie wiem, po jaką cholerę to czytałam, jeśli nic już nie pamiętam.
Wbrew pozorom, nie mam złego nastroju. Po prostu dawno nie narzekałam.
Rodzina próbowała mi dzisiaj wmówić, że w życiu nie było czegoś takiego jak bostońskie picie herbaty. Ja jednak idę w zaparte. Pamiętam nawet datę, 1773. A to wszystko dzięki pani O. Czegokolwiek byśmy o niej nie mówili, wtedy przynajmniej umiałam coś z historii, teraz zostało mi samo zainteresowanie.
Ja naprawdę jestem zmobilizowana. Ale nie mam pojęcia, co powinnam robić. Przez te ostatnie dwa tygodnie nie umiem się zorientować w szkolnych sprawach. Naprawdę mogę przesiedzieć pół 'świąt' nad książkami. Tylko nad jakimi? Ach, to zapewne ten słynny trójkowy zapieprz. Bo pierwszy rok liceum to już w ogóle jest masakra!
Ależ szkolnie mi dziś wyszło. Cóż za dojrzałe refleksje.
♫ Oasis - Wonderwall