8.31.2010

... A zresztą.

8.20.2010

No squealing, remember - that it's all in your head

Dobrze. Wystarczy już biadolenia, już się zaczęło (jeszcze nie pakowanie, niestety), jutro o tej porze będę mdleć szaleć na MUSE, czekałam na to trzy lata, więc zupełnie żałosne było to narzekanie. I potem też wcale niezgorszy tydzień się szykuje, planowany od wiosny i nieziemsko wyczekiwany. Niech się dzieje. ;] Tylko proszę, miejsca noclegowe, nie zmieniajcie już swojego położenia, jedno przeniesienie wystarczy.

No i szlag, pierwszy raz w życiu chcę zimę już w sierpniu. Moja piękna deska mnie nęci. Naprawdę muszę ją schować do szafy, bo się zamęczę.

(Jest takie wyrażenie "mówić do słupa", ja szóstą notkę piszę do słupa, ale może tak musiało być, taka kara za bezsensowne pierniczenie przez ostatnie kilka miesięcy)


♫♫♪ Gorillaz - Clint Eastwood

8.16.2010

To kompletnie nie w moim stylu, myśleć o zimie w sierpniu, a niedługo pewnie zacznie się czekanie. Tym razem wyjątkowo uzasadnione, bo na możliwość pojeżdżenia na własnej desce, nareszcie :)

Faktycznie te 5 dni będzie się ciągnąć.

8.14.2010

Jest tyle rzeczy do opisania, tyle rzeczy do przemyślenia i zapamiętania, tyle sprzeczności i niejasności, tyle nowych punktów widzenia, tyle wątpliwości, że najprawdopodobniej nie napiszę nic.

Może to ten słynny szok kulturowy, a może brak zęba nastawia mnie do świata depresyjnie, ale nie czuję szczególnie, żebym to ogarniała. Mam nadzieję, że ten ostatni i najważniejszy wyjazd pomoże mi odciąć się od codzienności i trochę zwolnić.

Tyle dobrze, że można z kimś wyjść na zakupy i wydać sporo pieniędzy.

8.03.2010

Bez notki przed wyjazdem wyjazdu by nie było. Wychodzi więc na to, że nareszcie się doczekałam. ;] W końcu przeżyłam urodziny i spend rodzinny, uważam więc to za zasłużony odpoczynek.

Mam cały tydzień na przemyślenie dzisiejszego/wczorajszego dnia. Bardzo dobrze. :)