9.27.2009

Summertime made promises, I knew it couldn't keep

Przepraszam, ale niesamowicie nie chce mi się wychodzić spod mojego koca, żeby przynieść aparat i zrzucić jakieś zdjęcia.

Szczepionka na grypę dała tyle, że od tygodnia chodzę z ciągłym stanem przedprzeziębieniowym. Oczywiście nie dzieje się nic dalej. W końcu szczepienia zawsze działają.
Niedobory minerałów, skurcze w nogach, USG tarczycy, krzywa cukrowa, pobieranie krwi, maści z antybiotykiem, tajemnicze leki, no i jeszcze ortodonta. Niedługo nawet uśmiech po mnie nie zostanie oO' A, i jeszcze wkurza mnie to, że nie przestałam chudnąć i mam nogi jak patyki.

A wieści spoza hipochondrii? Moje plany wakacyjne zaczęły powoli wchodzić w życie i czuję, że ogarnę to. Jestem może nie tyle zadowolona z siebie (jeszcze nie pora na to), co pozytywnie podbudowana.

Mam doskonale materialistyczne i, co oczywiście za tym idzie, konsumpcyjno-konformistyczne 'chcę'. Jak tylko ktoś pożyczy mi prawie 600 zł, na pewno się uda.

+ disappointment.
+ judaistyczne kasztanki
+ ja królową tangensa!
+ Terminator i Spiderman
+ duży potencjał w pływaniu pod wodą
+ przypływ głupoty albo odwagi (?) na geografii
+ i inne takie.

Tak poza tym to nienawidzę [rano ten fragment planowałam rozbudować bardziej, ale rozmyśliłam się. została esencja]

♫ The Last Shadow Puppets - Calm Like You

9.23.2009

Everything I tried to say but no one listens anyway

Pomimo tego, że w szkole nic się nie działo, a popołudniowe zajęcia mnie zmotywowały, to i tak wróciłam do domu jakaś taka obolała. Prawie wywołałam też kolejną blablabla-kłótnię (na szczęście nie dałam się do końca sprowokować). Po obiedzie zrobiłam sobie dwa kółka dookoła osiedla i to mi pomogło. Od razu czuję się lepiej. :)

Uczcijmy początek jesieni minutą ciszy.
Chociaż nie. Nawet jeśli robi się ciemno o 19, jest zimno, wietrznie i deszczowo, to i tak jesień jest bardzo fotogeniczna. Spróbuję tym razem skupić się właśnie na tym aspekcie.

♫ Moby - Raining Again

9.22.2009

Just when you think you've got me figured out, the season's already changing

Siadłam tutaj, żeby sprawdzić pogodę, ale zanim wpisałam adres odpowiedniej strony, mgła zdążyła opaść ;d

Siedząc wczoraj nad pasjonującą sprawą tangensa, sformułowałam Wnioski, które w niejasnej formie pojawiły mi się w głowie już na hiszpańskim. Wnioski brzmią następująco:
+ większym nietaktem jest zadawanie takich pytań w ogóle (już nawet nie chodzi o to, że było to w tramwaju i odwracali się wszyscy ludzie dookoła), niż ewentualna chamska odpowiedź
+ jest to irytujące, ale w zasadzie nie ma sensu denerwować się dłużej, bo i po co? Po pierwsze, i tak nie zamierzam nic mówić, po drugie, to nie jest tego warte.
+ poza tym mam Komentarzową Grupę Wsparcia :)
+ wożenie mnie do Zawiercia co tydzień kiedyś musi upaść, szczególnie, jeśli faktycznie będę tak widowiskowo taszczyć ze sobą masę książek, 'bo przecież muszę się uczyć'
+ siedzę w tej szkole już 10 lat i co roku męczę się z tą matematyką. Po co w ciągu ostatnich dwóch zawalać sobie oceny? Tym bardziej, jeśli zadania faktycznie pomogą. Poza tym, szkoda by było tych godzin zmarnowanych nad tym do tej pory. Poza tym [2], na wszystkich kierunkach związanych z geografią wymagają matematyki, a nie zamierzam wylądować na psychologii tylko z powodu niezrozumienia zależności między funkcjami trygonometrycznymi

O.
A na użalanie się i tak już nic nie pomoże xd

♫ Meredith Brooks - Bitch

9.21.2009

Nie to nie, mówię 'nie' gdy myślę 'nie'

Niewiele rzeczy irytuje mnie tak bardzo jak wpieprzanie się w moje życie prywatne. Szczególnie, gdy robi się to po raz kolejny. Nie mogę obiecać, że przy następnej okazji nie puszczą mi nerwy.

To + rodzina + matematyka + moje narzekanie na siebie + ten okropny etap zapuszczania włosów, kiedy nie da się zrobić z nimi absolutnie nic? Zakończę moim ulubionym ostatnio hasełkiem: porażka.

A teraz trzeba by było ruszyć się na hiszpański.

♫ Hey - [sic!]

9.20.2009

It's such a silly thing to do

Zmieniłam zdanie. Na cholerę mi deska czy jakieś inne rzeczy, jeśli mogę mieć takie weekendy? Niech ten się powtórzy, prrroszę. Nie dlatego, że nigdy w życiu nie wieszałam jeszcze prania na balkonie o 23, kąpałam się o 1.30 czy 13 czy przymierałam głodem o 2.30, podczas pisania geografii. Ani nie dlatego, że nikt mnie nie zagania do spania, nie budzi, nie wmusza jedzenia o dziwnych porach czy wymyśla dziwnych zadań do zrobienia.
Chociaż w zasadzie to też są swojego rodzaju czynniki ^^"

A, i nie wiem, co się stało ze zdjęciem. Na komputerze wygląda w porządku.

♫ Placebo - Follow the Cops Back Home

9.19.2009

So I fit in your laptop




Powyżej obrazek i komiksy mickiewiczowskie. ;]

Hej, ja naprawdę nie mam co Wam powiedzieć. Muszę chyba czekać, aż wróci mi wena, choćby w szczątkowej formie oO'

♫ Late of the Pier - Space and the Woods

PS Wszystkiego najlepszego z okazji 27 rocznicy użycia emotikonu ':-)'!

9.13.2009

What came first, the chicken or the dickhead?

Jedyne, co przychodzi mi na myśl, kiedy widzę to okienko, to moment perfekcji, kiedy nade mną było rozgwieżdżone niebo, a dookoła las. Ciszę absolutną przerywało tylko od czasu do czasu pluśnięcie jakiejś ryby w jeziorze i moje włączone z telefonu Stairway to Heaven. Ale gdyby ktoś mnie spytał, czemu napisałam akurat to, co powyżej, nie umiałabym odpowiedzieć.

A póki co, nie ma mnie dla nikogo.

♫ Arctic Monkeys - Pretty Visitors

9.03.2009

You can untrain yourself to notice, to feel pain and swallow fear

Drogi Ahmedzie,

U mnie zasadniczo nie jest w porządku. Jak zwykle moje plany okazały się zamkami na piasku, pewnie głównie dlatego, że poważnie zwątpiłam w siebie. Chciałabym opowiedzieć Ci, co dzisiaj robiłam. Mam na końcu języka dosyć dosadne podsumowanie mijającego dnia, ale mimo wszystko spróbuję napisać to innymi słowy.
Od kiedy wróciłam, zrobiłam jedno wielkie cholerne nic. Nic absolutne. Siedzę tylko i gapię się w ten idiotyczny ekran, otwierając kolejne fotoblogi z narzekaniami na szkołę i lanserskie zdjęcia z wakacji na NK. Nie napisałam ani jednego słowa, ba, nawet przecinka. Utknęłam przy czytaniu Lalki, bo od kiedy dowiedziałam się, że to minimum na styczeń, bardzo wyraźnie przypomniała mi się sytuacja z Potopem i odpadłam. Nie widzę zupełnie czwartków od kiedy zacznie się basen, ale nie mogę z niego zrezygnować. Ferie zimowe są w ostatnim terminie, czyli muszę znikąd wyczarować pieniądze na zagraniczny wyjazd, bo inaczej pojeżdżę sobie po trawie. Mam postulat, żeby wydłużyć tydzień o jeden dzień. Poza tym mam wrażenie, że zostałam sama z całym domem do ogarnięcia. Prawie z całym, bo matka zabrała ze sobą nawet odżywkę do paznokci i krem do rąk, a ja nie mam innego.
Dodatkowo zrobiłam głupią rzecz i ciągle mam z tego powodu wyrzuty sumienia, a jednocześnie ta sytuacja wkurza mnie najbardziej ze wszystkich wyżej wymienionych. Nawet jeśli nic już i tak nie można zmienić.

Jak nie wiadomo, o co chodzi, to znaczy, że zbliża się okres, tak?

Bisous,
XYZ

♫ Calvin Harris - I'm Not Alone